U mnie to różnie bywa, dopóki mieszkałam w Łodzi, wszystkie kluby studencie na Piertynie, puby, ogródki, pizzernie..
Czasami zdarzały się domówki, ale sporadycznie.
Teraz.. hmmm zabardzo nie ma gdzie się wybrać, nawet jak już coś sie znajdzie to jest problem z transportem, więc jeżeli nie załawi się"trzeźwego szofera" to z buta 12km, bo tam dopiero coś jest.
Więc, jak zobaczyłam ten post, od razu beka. Wczoraj mi się zachciało iść na balety: w jedną strone elegancko okazją, a spowrotem 12 kilosów z buta , bo nic nie jechało!!
Ale ogólnie wielkie kluby (m.in. Protector, Brzeski, Ekwador itp) górą!!!
