przez fred » 19 Maj 2014, 10:06
UA: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1) AppleWebKit/537.36 (KHTML, like Gecko) Chrome/34.0.1847.137 Safari/537.36
2 maja 2014, przedłużyłem umowę na usługi telefoniczne w sieci ORANGE. Wraz z nią dokonałem zakupu telefonu marki SAMSUNG o symbolach S5610. Po dokładnie trzech dniach od zakupu, telefon dziwnym trafem przestał działać, więc zgodnie z przysługującym mi prawem zaniosłem go do salonu składając reklamację. Wszytko było jak należy, uszkodzony sprzęt został przyjęty, spisano odpowiedni dokument i kazano czekać na informacje odnośnie decyzji serwisu.
Dziewięć dni później czyli 15.05.2014 zostałem poinformowany o fakcie "powrotu" mojego telefonu z serwisu. Dodatkowo uzyskałem informację, jakoby wykryto w nim ingerencję cieczy. Zdumiony udałem się więc do salonu by wyjaśnić sprawę. Oczywiście z żadną cieczą nie miał on kontaktu, nie został zalany, nie wpadł do wody, nie był wystawiany na działanie deszczu itp. o czym poinformowałem panią w salonie gdy tylko pokazała mi pisemne orzeczenie nadesłane wraz serwisu wraz z telefonem.
Raport usługi nr 835412G
Jego treść, skonstruowana przez pracowników firmy Regenersis brzmiała następująco:
"W dostarczonym do naszego serwisu urządzeniu stwierdziliśmy uszkodzenie związane ze śladami elektro-korozji płyty głównej w okolicy układów radiowych. Informujemy, że zgodnie z powyższym i na podstawie procedur producenta sprzętu, gwarancja na urządzenie jest nieważna. Klient ma prawo do odwołania się od decyzji serwisu. Jednak w przypadku podtrzymania wyżej wymienionej decyzji zostaną Państwo obciążeni kosztami transportu i ekspertyzy"
Ludzie z serwisu poparli swe twierdzenia tzw. dokumentacją fotograficzną dostępną na stronie regeneris.pl . Rzekomo te same zdjęcia dostałem na wydruku.
Mówiąc krótko, stwierdzono w mym telefonie uszkodzenia spowodowanie cieczą i dano mi do zrozumienia że gdybym próbował się odwołać zostanę obciążony kosztami ich ponownej ekspertyzy.
Wszytko pięknie z tym, że telefon nie miał kontaktu z żadną cieczą a uszkodzenie ujawniło się w trakcie rozmowy trzy dni po zakupie.
Mogło być więc tak, że telefon posiadał wadę już wcześniej i uaktywniła się ona w trakcie użytkowania. Potwierdzeniem tego mogą być słowa o „śladach elektro-korozji płyty głównej w okolicy układów radiowych”. Uważam tak, gdyż rozmawiając ze specjalistami z zakresu elektroniki, dowiedziałem się, iż korozja nie mogłaby być widoczna po kilku dniach obcowania telefonu z wodą. Z tego co mi wytłumaczono jej widoczne ślady dają się zauważyć po co najmniej miesiącu od zalania.
W jaki zatem sposób mógłbym w ciągu 3 dni użytkowania, doprowadzić wnętrze telefonu do stanu, który byłby widoczny po czasie mierzonym w miesiącach?
Widać w firmie Regenersis pseudo specjaliści są w stanie ominąć prawa natury.
Zapoznając się z dokumentacją zapytałem pani w salonie ORANGE, co mam zrobić w przypadku gdy nie zgadzam się z tą "ekspertyzą" i czy mogę nie przyjąć telefonu i napisać odwołanie. Pani odpowiedziała, że muszę go odebrać i że ewentualne odwołanie mam załatwiać na własną rękę, dzwoniąc pod numer serwisu, co też uczyniłem. ORANGE w tym przypadku odcina się całkowicie.
Po kilku minutach oczekiwania na konsultanta telefonicznego zacząłem rozmowę. Opowiedziałem całą historię, powiedziałem, że nie zgadzam się z wystawioną przez ich firmę ekspertyzą i że żadne zalanie nie miało miejsca. Konsultant próbował przekonać mnie że kłamię, w kółko powtarzając że dowodem tego są zdjęcia.
Zapytałem więc czy byłoby możliwe, że kontakt z cieczą mógł nastąpić po tym gdy oddałem go do serwisu. Zapytałem też w jaki sposób miałyby one świadczyć o tym, że to ja zalałem ten nieszczęsny telefon.
Konsultant zapytał tylko czy insynuuję ze to ktoś u nich specjalnie sfingował taki wypadek, żeby pozbawić mnie praw do reklamacji. Odpowiedziałem że niczego nie insynuuję lecz porostu stwierdzam, że jestem na 100% pewien że telefon nie miał kontaktu z żadną cieczą i nie mógł go używać nikt inny oprócz mnie. Nie wpadł do wanny , nie skropił go wiosenny deszcz, ani nawet nie narażony był na działanie pary wodnej. Zapytałem co mogę zrobić w takiej sytuacji. Pan odpowiedział, że wysyłanie odwołania nie ma sensu gdyż i tak na zdjęciach wyraźnie widać że to co twierdzi jego firma jest prawdą.
W efekcie zostałem sam bez pomocy ze strony ORANGE, bez możliwości dociekania swoich racji. Zdany jedynie na decyzję popartą zdjęciami. Przez dwa lata muszę płacić abonament który mógłby być niższy gdybym nie wziął tego feralnego telefonu.
Czy naprawdę nic więcej nie da się zrobić? Doradźcie mi proszę bo czuję się oszukany gdyż w stu procentach pewien jestem swoich racji.
Mam całą dokumentację, paragon, kompletny towar.
P.S. Z tego co wyczytałem w Internecie, Regenersis dość powszechnie stosuje takie praktyki i jak się przekonałem na własnej skórze - firma ORANGE odcina się wtedy całkowicie od klienta.
Ostatnio edytowany przez
fred, 19 Maj 2014, 12:56, edytowano w sumie 1 raz