Widzę są tu ludzie co się znają na rzeczy więc może i mi w tym pomogą. No więc tak:
Po włączeniu komputer chodził jakieś pięć minut. Potem się wyłączył i zaczął włączać (reset inaczej był) ale wystartował tylko bios. System już się nie chciał uruchomić, nawet nie zaczął. Próbowałem go zainstalować od nowa ale też nie ruszy. W niosek z tego że coś z dyskiem jest nie tak. Sprawdzając w biosie dysk jest normalnie widoczny. No to sobie myślę coś z kompem nie tak. No więc wziąłem go do siebie do domu i podłączyłem. Efekt taki sam. Potem podłączyłem go jak drugi dysk. Ale po włączeniu nie jest wykrywany przez system. A wydaje się działać normalnie. No to sobie myślę że już na pewno coś nie tak z dyskiem
I teraz pytanie co mogło paść: elektronika czy coś w środku (np. talerze)? Bo jeżeli to pierwsze to jeszcze dało by się rade zapewne wymienić.