Ja wstaję o 11-12, bo jestem strasznym leniuchem..potem 3 godziny stroję się przed lustrem, maluję sie, ubieram, maluję paznokcie..
i całą resztę dnia się opierniczam...wieczorkiem na imprezkę albo do pubu z chłopakiem i paczką..
A teraz szara rzeczywistość..
Wstaję wcześnie rano, gotuję obiadek, sprzątam, zmywam po obiedzie, jak mamusia rozkaże pomagam jej na grządkach, teraz się zaczyna robienie przetworów..<ci co mieszkaja w mieście mają dobrze>, no i tak w kółko..
ale wieczorem szybki prysznic i albo siedzimy z moim facetem w domku, albo imprezki, bar...czasem jakiś gril, ognicho, prywatka..kilkugodzinne zakupy na poprawe nastroju..no i wożenie się po uczelniach..bu..
ogólnie nie jest tak źle..