Jakoś jednak to zrobiłem, już wszystko miałem ładnie spięte, laptop widział sieć, a tu jeb – wszystko rozłączyło i nie miałem neta ani na lapku, ani na piecu, chociaż wszędzie miałem poprawne połączenie (full zasięg na lapku, kabel na pececie). Jeszcze chwilę i jak to dalej nie będzie działać, to ten router chyba zaliczy spotkanie trzeciego stopnia z podeszwą mojego buta.
//
Ku♥wa jest, wreszcie się udało. Jeszcze jak po resecie kompa się nie rozłączy, to chyba nie wyrobię ze szczęścia.