przez Garu » 06 Paź 2013, 15:39
UA: Mozilla/5.0 (Windows NT 5.1; rv:22.0) Gecko/20100101 Firefox/22.0
Żaba nogę podkłada
Przy drodze stoi żaba i nogę podkłada.
Idzie sam pan. W torbie mu dynda szampan. Idzie też sama pani po szampanie.
Upojona miłością idzie Kaśka z wielką radością. Za nią idzie Leszek i ćwiczy uśmieszek, potem Kuba wesoły ze szkoły, zezowata Zuza, i zamyślony Józek.
Żaba nogę podkłada, więc jest bęc. Szampan robi brzęk.
Pan z jękiem i brzękiem złapał się za rozbity nos i poszedł szosą. Pani po szampanie zrobiła wywrotkę na przewrotkę. Jej fryzura zrobiła się na idiotkę. Sukienka puściła, gumka nieco i wypsnęło się co nieco. Klasnęło, mlasnęło i wrzasnęło. Piękne usta brzydkie słowo wyplunęło i ząbek. Zaraz tą panią wcięło, pozostał tylko rąbek.
Kaśka leży jak orgiami z blachy i do świata macha ząbkami, następnie robi badanie przez ruszanie.
Leszkowi uśmieszek zaczepił się za ucho. Popłynęła rosa z nosa, więc upadek nie był na sucho.
Wciąż żaba nogę podkłada.
Zezowata Zuza zaliczyła upadek, ale to był czysty przypadek.
Zuza sama sobie nogę podkłada, gdy nie patrzy, gdzie idzie. I tak jest z tego rada, że nikt wywrotki nie widzi.
Zuza ma tak, jak Adela. Robi salto i spada mortadela. Wyglądała, jak przepasana paskiem, gruba kiełbaska. Przekonała się też od tej pory, że fajnie jest mieć eko resory.
Zamyślony Józek się zamyślił i myślał potem, że mu jakiś upadek przyśnił się. Trochę nie pasowało, że z czoła guzy wystawały jak rogi.
Żaba dalej podstawia nogę.
Idzie bocian drogą, bo bociany chodzić mogą. Po co mu rowerek, gdy lepszy jest spacerek.
Trafiła się żabie gratka, więc nogą zrobiła podkładkę.
Bocian niezgrabnie dziobem asfalt dziobie i przeklina sobie.
Bociany tak mają, że łacinę też znają, bo łacina leci, jak bociany przynoszą niechciane dzieci.
Bocian popatrzył lewym okiem, zobaczył drugie danie, a dawno było śniadanie. Popatrzył prawym i ocenił francuskie pyszności. Żaba mu jeszcze nogę podaje, jakby mu chciała powiedzieć:
– Masz po złości, albo z miłości!
Bocian widzi, że pora jeść. Zanim sekunda minęła, żaba zginęła. Od tamtej pory chodzi się tą drogą bezpiecznie. Nie ma tej zmory, co ludzi prześladowała i wciąż nogę podkładała.
Bywa czasem, że szczęście odwróci się, gdy człowiek już nie wywróci się.
Stary Antoni chodził po drodze przez dzień cały i ciągle zbierał drobne, co się ludziom przy upadkach rozsypywały.
Żaba robiła Antoniemu na emeryturkę, a tu proszę, nie ma teraz na drodze nawet złamanego grosza.
Królowa mrówek, których jest bez liku, otworzyła szpital anonimowych mrówczych alkoholików. Nie ma już dla mrówek szampana, najwyżej plama z oleju silnikowego.
Mówią profesorzy, że żaba nie bodzie! Pewnie to jest prawdą, ale czy żaba nie szkodzi?
Gdyby profesor przez żabę koziołki fikał, toby o innej prawdzie napomykał.
Bogdan G
Witajcie. A już myślałem, że wszyscy pochowani!